@Joto
nikt Cię nie ubiegnie. Z bliskich obserwatorów zostałem chyba tylko ja, a mnie do surrealizmu daleko, jako że będąc dziennikarzem i wikipedystą biegam bardziej po naszej Matce Ziemi niż po gumnie za Marianną. Nie powiem, lubię Was czytać, ale do pisania o bardo, turbotach i rzece Nysie raczej nie dam się skusić. Pisanie na zadany temat już kiedyś przećwiczyłem odpowiadając na wezwanie do napisania 13-zgłoskowcem rymowanki, w której byłoby o kolorach, chlebie i Chodzieży... Wywiązałem się, otrzymałem Order Wielki Buraka z Dyamentami, ale od tego czasu zerwałem, a potem na dodatek ścięgno w prawym barku. Kuracja zajęła mi kilka miesięcy nie bywania w gazecie, co zaowocowało książeczką "Wiórki kokosowe", której akcja rozgrywa się na wyspie Tanahdjampea na Morzu Flores. I jak już ją napisałem (i na nieszczęście wydałem), to doszedłem do wniosku, że gatunku fantasy uprawiać więcej nie będę, bo mnie to nie bawi, a czytelnicy nie rozumieją...
nikt Cię nie ubiegnie. Z bliskich obserwatorów zostałem chyba tylko ja, a mnie do surrealizmu daleko, jako że będąc dziennikarzem i wikipedystą biegam bardziej po naszej Matce Ziemi niż po gumnie za Marianną. Nie powiem, lubię Was czytać, ale do pisania o bardo, turbotach i rzece Nysie raczej nie dam się skusić. Pisanie na zadany temat już kiedyś przećwiczyłem odpowiadając na wezwanie do napisania 13-zgłoskowcem rymowanki, w której byłoby o kolorach, chlebie i Chodzieży... Wywiązałem się, otrzymałem Order Wielki Buraka z Dyamentami, ale od tego czasu zerwałem, a potem na dodatek ścięgno w prawym barku. Kuracja zajęła mi kilka miesięcy nie bywania w gazecie, co zaowocowało książeczką "Wiórki kokosowe", której akcja rozgrywa się na wyspie Tanahdjampea na Morzu Flores. I jak już ją napisałem (i na nieszczęście wydałem), to doszedłem do wniosku, że gatunku fantasy uprawiać więcej nie będę, bo mnie to nie bawi, a czytelnicy nie rozumieją...