@Ciotka Adomi
Ty, Cioteczko, Woojkiem Googlem oczków mi wykłuwaj i sama se w słowniczku sprawdź, że procrastinatio to łacińska nazwa prokresytynacji, co - jak pewnie wiesz, gdyż temat ten z Jotą już ćwiczylim - oznacza odroczenie lub zwłokę z powodów między innymi niemożności twórczej, jak u Maestra, który ową niemożność (ja to nazywam zwykłym lenistwem, a fe) zwala na fertylizację połączona z crossingiem. Abyś się po googlach, Cioteczko, szwendając, za bardzo nie utrudziła, objaśniam, ze Maestrowi o trudne przenoszenie ciąży rozchodzi się, a jak już urodzi, to - ho, ho i jeszcze trochę.
Też mam parę karnetów do zapełnienia (kto w kolejce do kadryla?), mimo to jakimś wierszykiem czasem na Balsamowym bloku błyskam. Paciorek do św. Judy wieczorem, a rano, Cioteczko, ze dwa akapity same spod palców wylizą;-)))
Ty, Cioteczko, Woojkiem Googlem oczków mi wykłuwaj i sama se w słowniczku sprawdź, że procrastinatio to łacińska nazwa prokresytynacji, co - jak pewnie wiesz, gdyż temat ten z Jotą już ćwiczylim - oznacza odroczenie lub zwłokę z powodów między innymi niemożności twórczej, jak u Maestra, który ową niemożność (ja to nazywam zwykłym lenistwem, a fe) zwala na fertylizację połączona z crossingiem. Abyś się po googlach, Cioteczko, szwendając, za bardzo nie utrudziła, objaśniam, ze Maestrowi o trudne przenoszenie ciąży rozchodzi się, a jak już urodzi, to - ho, ho i jeszcze trochę.
Też mam parę karnetów do zapełnienia (kto w kolejce do kadryla?), mimo to jakimś wierszykiem czasem na Balsamowym bloku błyskam. Paciorek do św. Judy wieczorem, a rano, Cioteczko, ze dwa akapity same spod palców wylizą;-)))