No, jak takie utwory wychodzą Ci na kolanie, po kilku piwach, to chapeau bas.
Słowiki, komary, glątwa - tak jest. Wszystko się zgadza, leśne imprezy mają swój wdzięk, zwłaszcza, jeśli okraszone odpowiednimi czynnikami wzmagającymi. Bez sponiewierania, ale dziś jednak coś jakby Weltschmerz. Na tę intencję słucham Marianne Faithfull, kobiety, która widziała, wąchała, brała i łykała niejedno, co słychać w jej pięknym zdartym głosie.
www.youtube.com/watch?v=jwD3mKhkN74
Słowiki, komary, glątwa - tak jest. Wszystko się zgadza, leśne imprezy mają swój wdzięk, zwłaszcza, jeśli okraszone odpowiednimi czynnikami wzmagającymi. Bez sponiewierania, ale dziś jednak coś jakby Weltschmerz. Na tę intencję słucham Marianne Faithfull, kobiety, która widziała, wąchała, brała i łykała niejedno, co słychać w jej pięknym zdartym głosie.
www.youtube.com/watch?v=jwD3mKhkN74