No ale do rzeczy:
Spotkanie Marianny z świętym Pietrem okazało się li tylko wstępem do tego, czego miała zaznać. Nadal stała pod bramą, przez którą, choć zamkniętą, przewalały się w te i nazad tysiące duszyczek. --"Długo tak stoisz?" -- zapytał jakby znajomy gość w generalskim uniformie -- "Chwilę. A bo co?" odwarknęła Marianna złowrogo. -- "A bo ja od lipca 1943. I nic." --"Nic? Jak to nic? Nikt z tobą... przepraszam, z panem generałem nie rozmawiał?" -- "Ach rozmawiał, rozmawiał jeden taki z brodą do pasa i zapytał kim jestem. No to powiedziałem, że jestem polski rycerz Sikorski. A brodacz na to: "Ostrogi masz? -- "Mam..." -- "A konia masz?" -- "Nie mam..." -- "To co z ciebie za rycerz?". Marianna spojrzała na Sikorskiego i już miała zadać jakieś pytanie, gdy ten odwrócił się na pięcie i brzękając ostrogami pomaszerował w drugi koniec bramy, gdzie stał inny jegomość w mundurze, właśnie indagowany przez brodacza, którym był oczywiście święty Pieter: -- "Kto ty jesteś?" -- "Niemiecki rycerz Hitler!" -- "Rycerz, powiadasz? A ostrogi masz?" -- "Nie mam..." -- "A konia masz?" -- "Nie mam..." -- "To co z ciebie za rycerz?" I tak by to pewnie trwało w nieskończoność, gdyby nie spryt Marianny. Podeszła manowicie do Sikorskiego i powiedziała: -- "Ty... przepraszam pana generała... pan ma ostrogi, tamten nie ma... Zróbcie tak: pan mu skoczy na ramiona i już będziesz pan konno."
Jak pomyśleli, tak zrobili. -- "Kto tam?" -- zapytał zza bramy święty Pieter -- "Polski rycerz Sikorski!" -- "Rycerz, powiadasz? A ostrogi masz?"" -- "Mam!" -- "A konia masz?" --"Mam!" -- "To zostaw bydlę pod bramą i wchodź do środka..."
I tak Marianna została sama z niejakim Adolfem...
Spotkanie Marianny z świętym Pietrem okazało się li tylko wstępem do tego, czego miała zaznać. Nadal stała pod bramą, przez którą, choć zamkniętą, przewalały się w te i nazad tysiące duszyczek. --"Długo tak stoisz?" -- zapytał jakby znajomy gość w generalskim uniformie -- "Chwilę. A bo co?" odwarknęła Marianna złowrogo. -- "A bo ja od lipca 1943. I nic." --"Nic? Jak to nic? Nikt z tobą... przepraszam, z panem generałem nie rozmawiał?" -- "Ach rozmawiał, rozmawiał jeden taki z brodą do pasa i zapytał kim jestem. No to powiedziałem, że jestem polski rycerz Sikorski. A brodacz na to: "Ostrogi masz? -- "Mam..." -- "A konia masz?" -- "Nie mam..." -- "To co z ciebie za rycerz?". Marianna spojrzała na Sikorskiego i już miała zadać jakieś pytanie, gdy ten odwrócił się na pięcie i brzękając ostrogami pomaszerował w drugi koniec bramy, gdzie stał inny jegomość w mundurze, właśnie indagowany przez brodacza, którym był oczywiście święty Pieter: -- "Kto ty jesteś?" -- "Niemiecki rycerz Hitler!" -- "Rycerz, powiadasz? A ostrogi masz?" -- "Nie mam..." -- "A konia masz?" -- "Nie mam..." -- "To co z ciebie za rycerz?" I tak by to pewnie trwało w nieskończoność, gdyby nie spryt Marianny. Podeszła manowicie do Sikorskiego i powiedziała: -- "Ty... przepraszam pana generała... pan ma ostrogi, tamten nie ma... Zróbcie tak: pan mu skoczy na ramiona i już będziesz pan konno."
Jak pomyśleli, tak zrobili. -- "Kto tam?" -- zapytał zza bramy święty Pieter -- "Polski rycerz Sikorski!" -- "Rycerz, powiadasz? A ostrogi masz?"" -- "Mam!" -- "A konia masz?" --"Mam!" -- "To zostaw bydlę pod bramą i wchodź do środka..."
I tak Marianna została sama z niejakim Adolfem...