@ Jota
Toś mi zabiła ćwieka swoim wyznaniem o LW, który wymyślił ponoć wierszyk piosneczkę o pratchawcach, co to się na zielonej łące pasły, raz, dwa, trzy. Pisząc o Vianie i o jego wersji z "pożyczoną" cewką Malpighiego, Tyciuni nie wyobrażał sobie pewnie, żę w mojej głowie wywoła to lawinę (no, lawinkę) wspomnień. Byłem pewien, że z kumplami z liceum pod koniec lat pięćdziesiątych śpiewaliśmy sprośny kuplecik wymyślony przez nas. Przez mnie znaczy się i przez dwóch moich ówczesnych przyjaciół. A było to na melodię popularnej dziecięcej wyliczanki:
1. Na zielonej łące,
raz, dwa, trzy,
pasły się zające,
raz, dwa, trzy.
A to była pierwsza zwrotka,
teraz będzie druga zwrotka:
2. Na zielonej łące,
raz, dwa, trzy,
pasły się zające,
raz, dwa, trzy.
A to była druga zwrotka,
teraz będzie trzecia zwrotka:
itd.
W miejsce "zajęcy" wstawiliśmy "pratchawce", a "cewkę Malpighiego" okrasiliśmy "chujem". Borisa Viana "Jesień w Paryżu", w tłumaczeniu Krystyny Dolatowskiej, wyszła w Polsce w 1974 roku i biega we wszystkich bibliografiach jako pierwsze polskie wydanie. Sam to wydanie czytałem i zadumałem się wtedy nad pokrętnymi drogami, jakie wiodły sztubacką piosneczkę do polskiego tłumaczenia. Nie sądziłem wówczas, aby w oryginale "L'Automne a Pekin" z 1947 roku, Vian pisał o pratchawcach i o cewkach Maipighiego, pewnie było to coś równie absurdalnego. Byłem raczej przekonany, że nasza piosneczka, jako element swoistej urban legend została zasłyszana przez Dolatowską i włączona do polskiego tłumaczenia. Twój jednak post, z którego wynika, że LW wymyślił podobną, acz inną wersję "pratchawców z cewkami Malpighiego", jeno "wtykanymi", spowodował, że przeprowadziłem małą kwerendę po bibliografiach. I okazało się oto, że pierwsze polskie tłumaczenie "Jesieni w Paryżu" ukazało się w 1956 roku. Oto adres zaczerpnięty z portalu www.ksiazkiwsieci.pl/
Jesień w Pekinie
Tytuł oryginalny L\'Automne Pékin
Autor Boris Vian
Dodane przez edyta ()
Forma powieść
Gatunek literatura współczesna
Rok pierwszego wydania 1956
Tagi klasyka, czarny humor, skojarzenia
Nie znam tego wydania. Może w BN mają, spróbuję poszukać. Nie mniej, wynika z tego, że pod koniec lat pięćdziesiątych piosneczka o "pratchawcach z cewkami Malpighiego" mogła sobie już po szesnasto..., siedemnastolatkach krążyć i to my - gdzieś ją zasłyszawszy (boć o Vianie nie mieliśmy jeszcze pojęcia), zmieniliśmy "pożycz" na "chuja".
Ty, Joteczko, filolożka francuska pono jesteś. Nie ma lekko. Musisz z oryginałem sprawdzić, jak to w "L'Automne a Pekin" biega. No, musisz;-)
Toś mi zabiła ćwieka swoim wyznaniem o LW, który wymyślił ponoć wierszyk piosneczkę o pratchawcach, co to się na zielonej łące pasły, raz, dwa, trzy. Pisząc o Vianie i o jego wersji z "pożyczoną" cewką Malpighiego, Tyciuni nie wyobrażał sobie pewnie, żę w mojej głowie wywoła to lawinę (no, lawinkę) wspomnień. Byłem pewien, że z kumplami z liceum pod koniec lat pięćdziesiątych śpiewaliśmy sprośny kuplecik wymyślony przez nas. Przez mnie znaczy się i przez dwóch moich ówczesnych przyjaciół. A było to na melodię popularnej dziecięcej wyliczanki:
1. Na zielonej łące,
raz, dwa, trzy,
pasły się zające,
raz, dwa, trzy.
A to była pierwsza zwrotka,
teraz będzie druga zwrotka:
2. Na zielonej łące,
raz, dwa, trzy,
pasły się zające,
raz, dwa, trzy.
A to była druga zwrotka,
teraz będzie trzecia zwrotka:
itd.
W miejsce "zajęcy" wstawiliśmy "pratchawce", a "cewkę Malpighiego" okrasiliśmy "chujem". Borisa Viana "Jesień w Paryżu", w tłumaczeniu Krystyny Dolatowskiej, wyszła w Polsce w 1974 roku i biega we wszystkich bibliografiach jako pierwsze polskie wydanie. Sam to wydanie czytałem i zadumałem się wtedy nad pokrętnymi drogami, jakie wiodły sztubacką piosneczkę do polskiego tłumaczenia. Nie sądziłem wówczas, aby w oryginale "L'Automne a Pekin" z 1947 roku, Vian pisał o pratchawcach i o cewkach Maipighiego, pewnie było to coś równie absurdalnego. Byłem raczej przekonany, że nasza piosneczka, jako element swoistej urban legend została zasłyszana przez Dolatowską i włączona do polskiego tłumaczenia. Twój jednak post, z którego wynika, że LW wymyślił podobną, acz inną wersję "pratchawców z cewkami Malpighiego", jeno "wtykanymi", spowodował, że przeprowadziłem małą kwerendę po bibliografiach. I okazało się oto, że pierwsze polskie tłumaczenie "Jesieni w Paryżu" ukazało się w 1956 roku. Oto adres zaczerpnięty z portalu www.ksiazkiwsieci.pl/
Jesień w Pekinie
Tytuł oryginalny L\'Automne Pékin
Autor Boris Vian
Dodane przez edyta ()
Forma powieść
Gatunek literatura współczesna
Rok pierwszego wydania 1956
Tagi klasyka, czarny humor, skojarzenia
Nie znam tego wydania. Może w BN mają, spróbuję poszukać. Nie mniej, wynika z tego, że pod koniec lat pięćdziesiątych piosneczka o "pratchawcach z cewkami Malpighiego" mogła sobie już po szesnasto..., siedemnastolatkach krążyć i to my - gdzieś ją zasłyszawszy (boć o Vianie nie mieliśmy jeszcze pojęcia), zmieniliśmy "pożycz" na "chuja".
Ty, Joteczko, filolożka francuska pono jesteś. Nie ma lekko. Musisz z oryginałem sprawdzić, jak to w "L'Automne a Pekin" biega. No, musisz;-)