Wiosną Marianna lubiła obserwować ptasie loty nad parkiem. Rybitwy krążyły nad młodymi katalpami, nie wspominając o jarzębinach. Czego wypatrywały? Na co liczyły? Marianna nigdy nie natknęła się tu na jakąkolwiek faunę wodną, większą od ameby czy pantofelka. Nic dziwnego, że rybitwy nie zatrzymywały się na popas, ciągnęły w stronę Nowego Dworu Mazowieckiego, gdzie Wisłę dotknęła ostatnio klęska rybiego urodzaju, a populacja kleni potroiła się w stosunku do pomiarów z wczesnych lat dziewięćdziesiątych.
O zmierzchu Marianna dumała zwykle nad kandydatem na kandydata, Kasprzakiem. Czy warto poświęcać mu jeszcze uwagę, poić żurkiem, karmić jagodziankami? Tym bardziej, że nie brakowało innych kandydatów, bardziej zdesperowanych, nie wspominając o kandydatce, Marii Pasternak. Jej osobowość rysowała się może nieco mgliście, kryła się w cieniu, rzadko opuszczając swe miejsce pracy w Społecznym Domu Kultury, potencjał jednak posiadała niezmierny.
O zmierzchu Marianna dumała zwykle nad kandydatem na kandydata, Kasprzakiem. Czy warto poświęcać mu jeszcze uwagę, poić żurkiem, karmić jagodziankami? Tym bardziej, że nie brakowało innych kandydatów, bardziej zdesperowanych, nie wspominając o kandydatce, Marii Pasternak. Jej osobowość rysowała się może nieco mgliście, kryła się w cieniu, rzadko opuszczając swe miejsce pracy w Społecznym Domu Kultury, potencjał jednak posiadała niezmierny.