@Udubej.
Bronie Anumlika. Panu Adamowi M. na bank , po parodniowej przejazdzce dilizansem brzydko pachnialy nogi. Wiersze klecil jednak pachnace.
Po Stalinie i Mao Tse Tungu nic wartosciowego literacko nie zostalo. Zalewajacy sie winem i lzami po spaleniu Rzymu Neron nie doczekal sie pierwszego ani drugiego wydania swoich poezji. Byc moze ci wszyscy goscie dlatego znecali sie nad obywatelami , bo lud nie ustawial sie w kolejce po autografy na ich autorskich podwieczorkach.
Mandelsztam wlasnie za ten wierszyk wyladowal na Syberii.
Żyjemy tu, nie czując pod stopami ziemi,
Nie słychać i na dziesięć kroków, co szepczemy,
A w półsłówkach, półrozmówkach naszych
Cień górala kremlowskiego straszy.
Palce tłuste jak czerwie, w grubą pięść układa,
Słowo mu z ust pudowym ciężarem upada.
Śmieją się karalusze wąsiska
I cholewa jak słońce rozbłyska.
Wokół niego hałastra cienkoszyich wodzów:
Bawi go tych usłużnych półludzików mozół.
Jeden łka, drugi czka, trzeci skrzeczy,
A on sam szturcha ich i złorzeczy.
I ukaz za ukazem kuje jak podkowę
Temu w pysk, temu w kark, temu w brzuch, temu w głowę.
Miodem kapie każda nowa śmierć
Na szeroką osetyńską pierś.
Listopad 1933
![]()
![]()
Bronie Anumlika. Panu Adamowi M. na bank , po parodniowej przejazdzce dilizansem brzydko pachnialy nogi. Wiersze klecil jednak pachnace.
Po Stalinie i Mao Tse Tungu nic wartosciowego literacko nie zostalo. Zalewajacy sie winem i lzami po spaleniu Rzymu Neron nie doczekal sie pierwszego ani drugiego wydania swoich poezji. Byc moze ci wszyscy goscie dlatego znecali sie nad obywatelami , bo lud nie ustawial sie w kolejce po autografy na ich autorskich podwieczorkach.
Mandelsztam wlasnie za ten wierszyk wyladowal na Syberii.
Żyjemy tu, nie czując pod stopami ziemi,
Nie słychać i na dziesięć kroków, co szepczemy,
A w półsłówkach, półrozmówkach naszych
Cień górala kremlowskiego straszy.
Palce tłuste jak czerwie, w grubą pięść układa,
Słowo mu z ust pudowym ciężarem upada.
Śmieją się karalusze wąsiska
I cholewa jak słońce rozbłyska.
Wokół niego hałastra cienkoszyich wodzów:
Bawi go tych usłużnych półludzików mozół.
Jeden łka, drugi czka, trzeci skrzeczy,
A on sam szturcha ich i złorzeczy.
I ukaz za ukazem kuje jak podkowę
Temu w pysk, temu w kark, temu w brzuch, temu w głowę.
Miodem kapie każda nowa śmierć
Na szeroką osetyńską pierś.
Listopad 1933
