Przyśpiewki dobre są na wszystko, panowie. Zwłaszcza w sezonie, gdy komar z ćmą pląsa, gdy nadciąga noc świętojańska, a wraz z nią te tam tryle i ułudy chwilowych obłapek po krzaczorach, po parkach, po sitowiach nadrzecznych, nic, tylko puścić się w tany i trwać w upojeniu, choć z tym trwaniem jakby coraz gorzej, upoić się łatwo, nawet aż za łatwo, za to potem zgroza, ciemności, katz egipski i dręczące majaki. Ile można.
Marzencicu, dawaj częściej znaki, że wychynąłeś z bunkra!
Marzencicu, dawaj częściej znaki, że wychynąłeś z bunkra!