Szła i szła, aż zaszła na Łysą Polanę. Granicy nie było, jednak w pobliżu dawniej używanych pawilonów służb wszelakich błąkał się znużony młodszy aspirant celny Ambroży Knurek.
- Stój, kto idzie, tu granica, czy ma pani coś do oclenia?
- Kto pyta, nie błądzi. Kim jesteś, człowiecze w baranicy?
- Młodszy aspirant Knurek. Proszę okazać bagaż.
- Nie mam nic do oclenia, prócz tego i owego z zewnętrznych organów, młodszy aspirancie. Czym się pan tu zajmujesz? Wszak granic już nie ma.
- Przepisy pozostały. Kontroluję i pobieram. Są należności, podatki od towarów i usług, są akcyzy, opłaty paliwowe. Jak pani godność?
- Teraz to już sama nie wiem.
- Stój, kto idzie, tu granica, czy ma pani coś do oclenia?
- Kto pyta, nie błądzi. Kim jesteś, człowiecze w baranicy?
- Młodszy aspirant Knurek. Proszę okazać bagaż.
- Nie mam nic do oclenia, prócz tego i owego z zewnętrznych organów, młodszy aspirancie. Czym się pan tu zajmujesz? Wszak granic już nie ma.
- Przepisy pozostały. Kontroluję i pobieram. Są należności, podatki od towarów i usług, są akcyzy, opłaty paliwowe. Jak pani godność?
- Teraz to już sama nie wiem.