I tyle ją widziano. Biała Wdowa rozpłynęła się w oparach nad Topornicą, a fotel i kaftan odnalazł się trzy dni później w rzeźni na Lubelskim Przedmieściu, jedynej polskiej dzielnicy Zamościa. Wedle danych służb miejskich, Biała Wdowa przeprowadziła potem kilka chaotycznych zamachów na uliczne budki z Hokkien Me w Kuala Lumpur. Nie powstrzymała wprawdzie obyczaju przesmażania makaronu z wątrobą na tłuszczu z wieprzowej skóry, bez zachowania elementarnych przepisów wszelkiego sanepidu, ale handel podrobionymi DVD, których właściciele i nabywcy żywili się Hokkien Mee, na jakiś czas ustał.
Mówi się też, że słynna terrorystka, po kontakcie z jądrem polskości przez tydzień oddawała z cicha mocz na święte posadzki Guan Di i Thean Hou, ale to nieprawda, bo w tym czasie, przebrana za doktora Pyricha-Pacholskiego wydziobywała insekty spod desek mola w Niechorzu.
Ostatecznie, nacięcia dokonał więc Gienadyj, dostawca materiałów wybuchowych i kamizelek z głębokim dekoltem. Miał już skądinąd w dłoniach bagnet, który posłużył mu do otwarcia drzwi gabinetu Białej Wdowy, pozostało tylko przyłożyć ostrze do uniesionego stelażem narządu. Każdy rosyjski separatysta w podobnej sytuacji postąpiłby podobnie: ciął nie myśląc wiele, jęk prezesa wypełnił krużganki kamienic przy Rynku Solnym, potrząsnął straganami z fałszowanym oprogramowaniem na osiedlu Orzeszkowa i fundamentami domu kultury, zbudowanego na grobie Magida z Dubna.
Runął manierystyczny ratusz, płonął histerycznie dom kultury, z którego uratowała się jedynie poezja Pereca; przy ulicy Staszica ponownie narodziła się Róża Luksemburg, od czego złagodniała prawilewacza żądza jelitowa prezesa, a Zamość z perły polskiego renesansu zamienił się w to, czym był naprawdę zanim na ruinach Haskali zbudowano dom schadzek pod pozorem kultury.
Moktar Ali Zubeyr, chwiejny emir Al-Shahaabu nie powinien był posyłać Sherafiyah, Białej Wdowy, do nieistniejącego miasta.
Mówi się też, że słynna terrorystka, po kontakcie z jądrem polskości przez tydzień oddawała z cicha mocz na święte posadzki Guan Di i Thean Hou, ale to nieprawda, bo w tym czasie, przebrana za doktora Pyricha-Pacholskiego wydziobywała insekty spod desek mola w Niechorzu.
Ostatecznie, nacięcia dokonał więc Gienadyj, dostawca materiałów wybuchowych i kamizelek z głębokim dekoltem. Miał już skądinąd w dłoniach bagnet, który posłużył mu do otwarcia drzwi gabinetu Białej Wdowy, pozostało tylko przyłożyć ostrze do uniesionego stelażem narządu. Każdy rosyjski separatysta w podobnej sytuacji postąpiłby podobnie: ciął nie myśląc wiele, jęk prezesa wypełnił krużganki kamienic przy Rynku Solnym, potrząsnął straganami z fałszowanym oprogramowaniem na osiedlu Orzeszkowa i fundamentami domu kultury, zbudowanego na grobie Magida z Dubna.
Runął manierystyczny ratusz, płonął histerycznie dom kultury, z którego uratowała się jedynie poezja Pereca; przy ulicy Staszica ponownie narodziła się Róża Luksemburg, od czego złagodniała prawilewacza żądza jelitowa prezesa, a Zamość z perły polskiego renesansu zamienił się w to, czym był naprawdę zanim na ruinach Haskali zbudowano dom schadzek pod pozorem kultury.
Moktar Ali Zubeyr, chwiejny emir Al-Shahaabu nie powinien był posyłać Sherafiyah, Białej Wdowy, do nieistniejącego miasta.