Dobra publiczność nie daje się robić w konia; zabawy literackie i zdane pytania lekceważy, jak niegdyś zapewne lekceważyła wizyty ciekawych ludzi na ogniskach obozów harcerskich, na które jeździła wyłącznie w trybie niechcącym. Publiczność ma rację, polityczna czy nie, literatura musi rwać jelita i wzdymać przepony, grzmotać mózgiem o ścianę. Jak tego nie czyni, fuck taką literaturę.
A propos mózgu: czy pamiętacie moje niegdysiejsze pytanie egzystencjalistyczno-epistemologiczne: czy podmiot poznawczy rozpozna kawałki własnego mózgu na ścianie?
[drugi komentarz, z błędem, chwilowo nie do usunięcia -- błąd serwera, hak pisowski wbity]
A propos mózgu: czy pamiętacie moje niegdysiejsze pytanie egzystencjalistyczno-epistemologiczne: czy podmiot poznawczy rozpozna kawałki własnego mózgu na ścianie?
[drugi komentarz, z błędem, chwilowo nie do usunięcia -- błąd serwera, hak pisowski wbity]